niedziela, 3 listopada 2013

Marionetka c.d.

Rozdział szósty

Natychmiast otworzyłam oczy i z ręką zaciśniętą na łańcuszku podniosłam się. Zdezorientowany Mason również wstał, tyle że chwiejąc się. W przeciwieństwie do niego, szok zdążył wystarczająco dobrze mnie rozbudzić.

- Co to ma być? - warknęłam i zamachałam mu wisiorkiem przed nosem.
 Spojrzał zszokowany.
- Przecież to Lei... Ale co to tutaj robi? - zapytał.
- Miałam nadzieję, że ty mi powiesz. - rzuciłam, po czym wyszłam z pokoju.
 Gdy wychodziłam z pokoju, zupełnie sama w tych ciemnościach już nie wydawał mi się ani trochę przytulny. Mason stał chwilę zdezorientowany, po czym ruszył za mną, lecz ja już i tak przekraczałam próg kuchni. Phoebe już tam nie było. Zastanawiałam się, która może być godzina i czy Vera mnie szukała.
 Dosłownie w tym samym momencie, w którym wkroczyłam do holu zauważyłam Veronicę, jak rozmawiała i śmiała się wraz z innymi dzieciakami z naszej szkoły. Zdusiłam ukłucie zazdrości i podbiegłam do niej.
- Możemy już stąd iść? - zapytałam ją ciagnąc nas do drzwi.
- Dlaczego? Ja się świetnie bawię. - zatrzymała się po czym wyrwała z mojego uścisku.
- Ale.. Stało się coś.. Musimy iść. Powiem ci po drodze.
- Absolutnie nie. Nigdzie się nie wybieram.
 Nie wierzyłam, że to powiedziała. Nie poznawałam jej. Ona nie mogła być tą samą Veronicą, moją najlepszą przyjaciółką na dobre i złe.
- Okej.. - powiedziałam zanim się rozpłakałam i wyszłam. Gdy wchodziłam na chodnik i zastanawiał się, w którą stronę powinnam się udać zatrzymała mnie czyjaś ręka.
- Kayla, błagam zaczekaj. Wytłumacz mi..- rozpoznałam głos Masona. Zanim skończył odwróciłam się wściekła i z rozmachu uderzyłam go prawym sierpowym. Nadgarstek bolał niemiłosiernie, ale byłam z siebie dumna.
  Mason z wyrazem szoku na twarzy odsunął się ode mnie i zakrył dłonią swój nos. Dobrze mu tak.
- Oszalałaś?!- usłyszałam go, po czym puściłam się biegiem w stronę, jak sądziłam swojego domu.
 Biegnąc myślałam o Verze. Jak mogła? Wtedy, gdy najbardziej jej potrzebowałam ona się ode mnie odwróciła. A Mason? Chwilę po tym, jak wyznał mi, że jest we mnie zakochany i po naszym cudownym pocałunku znalazłam na sofie w jego domu łańcuszek Lei.. Właściwie, to co on tam robił? Pamiętam, jak miała go na tym przyjęciu, gdy widziałam ją po raz ostatni.. O Boże. Nie chcę teraz o tym myśleć. To okropne, że nawet po swojej śmierci, wciąż mi towarzyszy. W mojej wyobraźni była tak żywa, że wręcz widziałam ją, jej pogardliwy uśmiech i słyszałam, jak mówi: "I co zrobisz z tym fantem, Kaylo?"
Dalszego ciągu możecie spodziewać się jeszcze dziś wieczorem, o ile będę miała jeszcze jakieś pomysły, bądź jutro wieczorem :).
Pozdrawiam ;)

5 komentarzy:

  1. Widzę, że akcja się rozkręca... Burza emocji i prawy sierpowy. Niezłe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki :) Twoje komentarze naprawdę motywują mnie do dalszego pisania. To miłe, że komuś się podoba, to co piszę

      Usuń
  2. Widzę zastój jak u mnie. Szkoda, nie wiem tyko jak to w Twoim wypadku, bo w moim to już raczej definitywny. Jakoś w głowie układa się to o wiele lepiej niż poza nią. Ale będę zaglądała o ile nie sprawia to problemu?

    P.S Melodia na pierwszym miejscu Twojej playlisty kojąco na mnie działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie.. W ten weekend próbowałam coś wybazgolić, ale chyba coraz bardziej popadam w rutynę i nie mogę się z niej wyrwać.. Oczywiście, nie sprawia mi to problemu ;).
      Celowo ją tu zamieściłam, ponieważ na mnie także :]

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na moim blogu:
    http://i-am-the-sun-in-your-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń